Z górki na pazurki
Nie można wprost powiedzieć, że sanki „odeszły już do lamusa”, ale niestety prawdą jest, że w swej tradycyjnej formie cieszą się coraz mniejszą popularnością. Ich miejsce zajmują różnego rodzaju „sankowe hybrydy”. Wśród nich króluje obecnie wielka, gumowa opona! Snowtubing zyskuje coraz więcej amatorów, a na stokach tworzone są specjalne tory zjazdowe z orczykami służącymi do wciągania gumowych „pojazdów” do góry. A ile może być zabawy, gdy do wielkiej opony wsiądzie cała rodzina! Połączenie sanek z nartami to z kolei skifox. Jazda na tym sprzęcie to dla dziecka doskonały wstęp do nauki jazdy na prawdziwych nartach, zwłaszcza że na skifoxie zjeżdża się podobnie, tyle że na siedząco. Można też skorzystać ze znanych od lat sanek z kierownicą znanych pod nazwą skibob lub po prostu nartosanki. A dla tych, którzy lubią rowerowe szaleństwo i odrobinę emocji idealny będzie snowbike, czyli rower, który zamiast kół ma płozy. Jak widać w zjazdowym repertuarze każdy znajdzie coś dla siebie, a szeroki wachlarz możliwości pomoże przekonać dziecko do bardziej profesjonalnych sportów, takich jak narty, czy łyżwy.
Na śliskim lodzie
Z łyżwami trzeba ostrożnie. Po pierwsze, nie warto zabierać na lodowisko 3-letniego malucha, bo można go tylko zrazić. Duży tłok lub „towarzystwo” kilku popisujących się młodzieńców może też być dla malucha bardzo niebezpieczne. Na początek warto kupić dziecku łyżwy saneczkowe, na których o wiele łatwiej utrzymać równowagę, niż na figurowych. Dobrą rozgrzewką są również ćwiczenia na nawierzchniach lodopodobnych, które coraz częściej rozkładane są w miejskich centrach handlowych. I na koniec warto dodać, że lekcje łyżwiarstwa to prawdziwe lekcje cierpliwości i pokory – czasami mija bardzo dużo czasu, zanim dziecko nauczy się utrzymywać samodzielnie równowagę, choć marzyło przecież o piruetach.
Narciarskie biegi i zjazdy
Dzieci bardzo szybko uczą się jazdy na nartach i już 4-5 letnie maluchy można zabrać na stok. Ważne jest jednak, by pierwsze próby młodego narciarza obserwował instruktor. Profesjonalny nauczyciel zadba bowiem o to, by dziecko od początku nie nabrało złych nawyków, które znacznie utrudnią mu dalszą naukę. Zanim jednak maluch zacznie szusować po stokach, warto zadbać o jego bezpieczeństwo i zaopatrzyć go w gogle, kask (od tego roku dzieci do 15 roku mają obowiązek jeździć w kasku) oraz ochraniacze na łokcie i kolana. O kijki nie trzeba się martwić, bo jak przekonują instruktorzy, dzieci doskonale radzą sobie bez nich.
A dla tych, których nawet „ośle łączki” przerażają, doskonałą alternatywą są narty biegowe. I wcale nie trzeba wyjeżdżać w góry, by korzystać z tej formy sportu. Niedzielne „narciarskie spacery” w lesie lub parku mogą być równie przyjemne, a nawet lepiej się sprawdzają, gdyż strome podjazdy i zjazdy to nie najlepsze miejsce dla nart biegowych.
Tekst: A. Powierska / sportowystyl.com.pl
Zdjęcia: skifox.de, sxc.hu